Przed szkołą, 1 wrzesień, 8:35
Wreszcie się zaczęło. Wszyscy uczniowie zaczęli się zbierać na rozpoczęcie roku szkolnego, które odbędzie się jak zawsze o 9:00 na głównej sali.
- N-N-N-Nie wierzę~! - Krzyknął dość głośno Francis, na tyle by inni spojrzeli w jego stronę. Oglądał się na wszystkie strony i podziwiał piękno. Ale nie budynku, lecz uczniów. - Merci, merci, merci! Trafiłem do raju! - Chwycił się za klatkę piersiową, próbując uspokoić przyspieszony oddech i tętno.
- Jak zawsze głośny. - Nagle stanął przed nim czerwonooki chłopak uśmiechając się łobuziarsko, jak to miał w zwyczaju.
- Ooo! Gilbert! - Podniósł się na równe nogi, po czym rzucił się na niego, obejmując przyjaciela ramieniem. - Widzisz to? Widzisz?!
- Widzę, ale nie wiem czym się tak jarasz. - Odetchnął zawiedziony, zakładając ręce na krzyż na torsie. - To szkoła dla nudziarzy. Spójrz tylko. - Wskazał palcem na pierwszą lepszą osobę, która była idealnym dla niego przykładem. Mężczyzna pokazywał na nieskazitelnego bruneta z okularami. Miał wysoko podniesioną głowę i w porównaniu z resztą, nie oglądał się i nie poznawał nowe osoby. Po prostu kroczył powoli w kierunku wejścia.
- Non! Gilbert! Nawet on ma w sobie to.. coś! - Powiedział zaciskając jedną pięść z podekstytowania. - Przyjrzyj się tylko~!
- Hmm. - Albinos stał chwilę nieruchomo, wgapiając się w tego arystokratę. W tamtej chwili musiał przyznać, że jednak nie jest taki zły. Lecz nie powie tego na głos. Był bardzo szczupły, widać że nie uprawia sportów. Całe ubranie idealnie wyprostowane. Ale cóż, jest jego kompletnym przeciwieństwem.
- Gilbert! Francis! Hoola! - Niespodziewanie przybiegł zdyszany Hiszpan z uśmiechem od ucha do ucha, machając do nich.
- Co tak długo? - Powiedział jeden z nich żartobliwie, bo nigdzie się im nie spieszyło, odwracając się do niego.
- Perdon. Coś mnie zatrzymało. - Podrapał się po głowie, odwracając wzrok z tą samą miną.
- Coś? A nie ktoś? - Szturchnął go ramieniem francuz, posyłając mu znaczące spojrzenie.
- Nie wiem jak wam się nie chce mi się iść na to rozpoczęcie. - Wtrącił się nagle Gilbert, wzdychając cicho. - Na pewno będzie nudno. Lepiej chodźmy zwiedzić szkołę.
- Non! Muszę zobaczyć wszystkich nauczycieli i uczniów, a jak będą zebrani w jednym miejscu to ułatwi mi zadanie. - Rozmarzył się na samą myśl o nowych “zdobyczach”, śmiejąc się cicho sam do siebie. - Może zacznę od naszej klasy? A może od nauczycieli? A może… Mm…
-Lepiej mu nie przerywajmy. - Stwierdzili, gapiąc się na niego jak na idiotę. Już od dawna wiedzieli, że Francis jest bi i ma wielkie zapędy seksualne. Na prawdę wielkie. Nie przeszkadzało im to, bo przy okazji nie raz i dla nich znajdował partnerki.
Korytarz, 8:45
- Gdzie ja jestem…? - Mówiła sama do siebie dziewczyna z sporym kwiatem we włosach, rozglądając się na boki. Nie ma w zwyczaju chodzenia gdzie popadnie, lecz była tak zafascynowana tym miejscem, że zanim się obejrzała zgubiła się. Nagle ujrzała, że jakiś brunet skręcił korytarzem, idąc dostojnym krokiem, więc postanowiła podbiec do niego by spytać o drogę. - Przepraszam! - Krzyknęła dość głośno, co spowodowało, że młody mężczyzna odwrócił się do niej. Pierwsze co ujrzała to piękne, fiołkowe oczy, spoglądające na nią. Nie widziała wcześniej tak pięknego koloru tęczówki. Cerę miał jasną i na pewno delikatną. Włosy idealnie ułożone, oprócz jednego, małego kosmyka, który dość zabawnie zakręcił mu się na głowie. Widząc go, chcąc nie chcąc, momentalnie się zarumieniła. Był dokładnie w jej typie. - Em..
- Jeżeli chodzi o drogę, to też właściwie nie wiem jak dość do sali. - Na jego pięknej twarzy zawitał delikatny uśmiech skierowany do niej.
- A.. Nie! Znaczy.- Odkaszlnęła by móc nazbierać słowa, które chciała wypowiedzieć. Wzięła głęboki wdech i odwzajemniła uśmiech. - Nazywam się Elizabeta Hedervary. Pochodzę z Węgier i pierwszy raz się w sumie zgubiłam. - Westchnęła cicho, starając się zachowywać normalnie.
- Miło mi Panienkę poznać. - Skłonił się lekko, przymrużając oczy. - Ja jestem Roderich Edelstein. Mam nadzieję, że będziemy w jednej klasie. - Wyprostował się po chwili i zauważył na twarzy dziewczyny jeszcze większe rumieńce. Dawno nie spotkała takiego dżentelmena i to pierwsza osoba jaką poznała w tej szkole, więc można jej się nie dziwić. - Powinniśmy się śpieszyć, bo nie zdążymy na rozpoczęcie. - Westchnął, wyjmując z kieszeni srebrny zegarek.
- T-Tak! Oo, to chyba nauczyciel! Zapytajmy się go! - Nagle ruszyła w kierunku starszego mężczyzny, ubranego w garnitur, a za nią, nowo poznany chłopak. Na szczęście doszli do sali jeszcze przed czasem.
Pomieszczenie, w którym się wszyscy zebrali, było jednym z największych w całej szkole. Przy trzech ścianach stanęli uczniowie, przy czwartej- nauczyciele, a na środku dyrektor wraz z vice. Gdy dano sygnał rozpoczęcia, po przez 3 dzwonki, wszyscy się uciszyli, a głowa tej szkoły wzięła mikrofon,
- Witajcie wszyscy w Gakuen Hetalia School! W tym roku.. - Zaczął się ten sam, co w każdej szkole, wykład na temat tego budynku, zasadach i nowych osób. Praktycznie nikt tego nie słuchał. Jedni szeptali do siebie lub się popychali, a inni rozmarzyli się, bądź rozglądali na boki. Pałac wreszcie zaczął na nowo przypominać szkołę, co oznacza dla wielu drugi dom. Praktycznie wszyscy są podekscytowani lub zdenerwowani.
Gdy całe to “przedstawienie” się skończyło, uczniowie zaczęli rozchodzić się do klas. W pomieszczeniu numer 125 zebrali się już wszyscy, a następnie wszedł nauczyciel. Miał może z 30 pare lat, wyglądał na dość młodego. Krótkie, czarne włosy, rozpięta marynarka od garnituru i dziennik w ręku. Podszedł do biurka i oparł się o nie tyłem, po czym kaszlnął by dać im znak, żeby byli ciszej.
- A więc tak. - Zamyślił się chwilę, zaglądając do dziennika. - Ja nazywam się Miro Dale. Uczę normalnie historii w tej szkole i będę właśnie waszym wychowawcą. Co jeszcze.. - Powiedział cicho sam do siebie. - Mam żonę, 5 letnią córkę i psa. - Dodał z uśmiechem wsadzając jedną rękę do kieszeni. Niestety ten fakt zasmucił Francisa. Miał nadzieję, że ten przystojny mężczyzna będzie jednym z jego celów. Mimo wszystko wiadomo, że sam fakt posiadania partnerki go nie powstrzyma. - Teraz przeczytam waszą listę obecności. Proszę się zgłosić lub podnieść rękę. - Poszczęściło się tej klasie. Pan Miro był jednym z najbardziej wyluzowanych nauczycieli w szkole. Każda osoba ma o nim dobre zdanie.
-1. Arlovskaya Natalia
- Jestem. - Powiedziała sucho i szybko szczupła dziewczyna z Białorusi. Jej długie i piękne białe włosy wraz z sporą kokardą na nich, przyciągają uwagę, lecz ona nawet nie patrzyła na nauczyciela. Cały czas, odkąd wkroczyła na teren szkoły, wgapiała się w jej kuzyna, który szczęśliwym (albo mniej szczęśliwym) trafem będzie z nią w klasie.
- Ach, mon coeur! (Moje serce!) - Francuz chwycił się za koszulę z przodu, starając się nie rzucić na osoby siedzące obok niego.
-2. Beilschmidt Gilbert
- Spokojnie rumaku. - Zaśmiał się cicho albinos do przyjaciela, nie zwracając uwagi na czytane jego nazwisko.- Jeszcze będziesz miał na to czas.
- Beilschmidt? - Powtórzył wychowawca rozglądając się po klasie w poszukiwaniu osoby o tym nazwisku.
- Co? Aa! Sory, jestem. - Machnął ręką w jego stronę, mówiąc głośno. Część klasy zareagowała na to śmiechem, a nauczyciel westchnięciem. Gilbert to typowy chuligan. Ledwo zdaje do następnej klasy, często wdaje się w bójki i woli spędzić czas na nic nie robieniu w pokoju, niż pójść na zajęcia. Jedyną jego ulubioną lekcją jest wychowanie fizyczne, co można zauważyć gołym okiem dzięki jego sylwetce. Był wysoki, lecz nie najwyższy z klasy. Wydawał się być silny, jednak przez ten mundurek nie można było tego dokładnie stwierdzić. Miał krótkie białe włosy i krwisto czerwone oczy, a na jego twarzy często można zauważyć złośliwy uśmieszek.
-3. Beilschmidt Ludwig
- … - Westchnął cicho spoglądając na swojego brata i podniósł rękę, by oznajmić że jest obecny. Ten Niemiec jest jednym z największych z tej klasy. Mięśnie można dostrzec nawet pod odzieniem. Blond włosy zawsze miał zaczesane do tyłu i wydawał się o wiele starszy niż niektórzy stąd. Jako kolejny miał nienagannie wyprasowany mundurek i okulary, chociaż tak na prawdę ich nie potrzebował.
-4. Bock Eduard
- Obecny. - Odezwał się, blondyn z okularami na nosie z Estonii. Uśmiechnął się ciepło do nauczyciela, siedząc prosto na swoim miejscu. Wydawał się być bardzo sympatyczny i mądry. Jego grzywka opadała mu na czoło, jednak nie zabierało mu to uroku. Od razu widać, że gdy będą wybory na przewodniczącego, bądź zastępce to na pewno się zgłosi.
-5. Bondevik Lukas
- Jeg. (Jestem.) - Powiedział, dość niski chłopak o jasnych włosach. Wyróżniała go spinka w kształcie odwróconego krzyża i loczek wystający z boku. Na wszystkich patrzył dość chłodno. Podpierał się o ławkę z niezmienną miną, jakby bez uczuć. W pewien sposób można uznać go za słodkiego, lecz widać że trudno się do niego zbliżyć. Na szczęście w tej klasie jest jego brat cioteczny, więc może on pomoże chłopakowi z Norwegii zapoznać się z kimś. Jednak to na pewno będzie trudne.
-6. Bonnefoy Francis
- Oui, oui! Present~! (Tak, tak! Obecny~!) - Zwrócił wzrok na nauczyciela, próbując go zauroczyć spojrzeniem i uśmiechnął się do niego ciepło, po czym wyciągnął nie wiadomo skąd różę i wystawił ją w jego stronę. Jak na Francuza przystało, jedyne co ma w głowie to miłosne zagrywki. Dla niego piorytetem jest zaciągnięcie do łóżka, wszystkich którzy wpadną mu w oko. Ma blond włosy z przedziałkiem na środku, sięgające mu do ramion. Często związuje je w kucyk, gdy mu przeszkadzają. Zawsze był jednym z najpopularniejszych w szkole i nigdy nie zobaczy się go bez kogoś u boku.
-7. Braginski Ivan
- Da. - Powiedział krótko i szybko, Rosjanin siedzący z tyłu. Mimo częstego uśmiechu miał w sobie coś mrocznego, a dokładniej aurę, która była widoczna gołym okiem. Miał bardzo jasne, krótkie włosy i z niewiadomych przyczyn, nawet w lato chodził w szaliku. W sumie usiadł tam, by być jak najdalej od swojej.. chorej kuzynki Natalii. Odkąd byli małymi dziećmi, wmawiała mu że wyjdą za siebie. Dosłownie prześladowała go i nie pozwalała się zbliżyć do innych. Można pomyśleć, że wywoływanie strachu, jest u nich dziedziczne, lecz mają jeszcze jedną siostrę cioteczną w klasie, która jest przeciwieństwem tego.
-8. Carriedo Antonio
- Si~ - Uśmiechnął się szeroko latynos, właśnie kończąc spożywanie wielkiego, czerwonego pomidora.
- Skąd Ty to wziąłeś..? - Odwrócił się do niego Gilbert, patrząc się jak na idiotę, lecz śmiejąc się przy tym pod nosem.
- … - Hiszpan nie odpowiedział mu, tylko posłał uśmieszek. Był beztroskim i nadmiernie szczęśliwym chłopakiem. Lekko opalony, brązowe włosy i białe zęby które często pokazywał. Nie wiadomo skąd bierze te soczyste warzywa, jednak to jego ulubione danie. Wszystko co się z nimi wiąże jest dla niego pyszne. Może wydawać się bezsilny i niewinny, lecz przyjaźni się z Prusakiem i Francuzem co musi świadczyć też o nim. Nie można powiedzieć, że jest mądry, nie widać też by był jakoś bardziej silny, lecz miał taką aurę małego chłopca, która przyciągała wszystkich.
-9. Chernenko Irunya
- Obecna. - Powiedziała dosyć cicho, podnosząc lekko rękę do góry. Zazwyczaj nie jest taka nieśmiała. To bardzo troskliwa i przyjacielska Ukraina oraz kuzynka Ivana i Natalii. Ma blond włosy, krótsze od Francisa. Na czoło opada jej grzywka na bok, a resztę włosów ozdabia błękitna opaska. Teraz za bardzo się zamartwia, by być taka jak zawsze. Los ją obdarował naprawdę dużymi atrybutami, jak na jej wiek. Na pewno boi się, że wszyscy będą patrzeć jej w dekolt, a nie rozmawiać z nią normalnie.
-10. Edelstein Rodetich
- … - Nie odezwał się zachowując poważny wyraz twarzy, lecz podniósł wyprostowaną dłoń lekko do góry. Ten Austryjak był jednym z nielicznych szlachciców w tej szkole. Pochodzi z bardzo bogatej rodziny i takie rzeczy jak maniery są u niego wrodzone. Pilny uczeń, wzór do naśladowania. Może wydawać się dla wielu nudy i surowy, lecz nie do końca to prawda. Ma coś w sobie z kujona, lecz jeżeli ktoś dotrze do niego bliżej, okazuje się naprawdę dobrym przyjacielem z którym można porozmawiać na każdy temat. Niestety trudno przełamać te pierwsze lody. Jednak jego uśmiech nie raz powodował u pań, jak i u panów, rumieńce na policzkach i przyspieszony rytm serca.
- 11. Galante Raivis
- Obecny. - Oznajmił dość cicho, uśmiechając się chłopak z Łotwy. Jest jednym z najniższych chłopaków w tej klasie. Wydaje się nawet o wiele młodszy niż reszta. Ma jasne, krótkie, lecz roztrzepane włosy oraz wielkie oczy. Trzeba przyznać, że wygląda słodko. Prawie nie jak chłopak. Ten młodzieniec niestety jest bardzo bojaźliwy. Niewielki hałas w nocy może go poważnie wystraszyć. Eduarda znał już wcześniej czego łatwo się domyślić, bo cały czas chodzę we dwójkę. Jakby znajomi od dzieciństwa.
- 12. Hedervary Elizabeta
- Jestem! - Podniosła lekko głos z uśmiechem. Mimo pozorów, w duszy strasznie się stresuje. Dziewczyna ma lekko falowane, brązowe włosy do pasa i wielki kwiat, zapięty z boku. Można powiedzieć, że ma idealne proporcje jeżeli chodzi o sylwetkę. Do tego ładną buzię, więc już zbudziła zainteresowanie niektórych osób. Jednak ona od jakiegoś czasu spogląda i wzdycha tylko do nowo poznanego chłopaka. Zerka czasami na niego, by sprawdzić czy on przypadkiem na nią nie patrzy, lecz niestety wciąż ma wzrok skierowany przed siebie. Elizabeta może wydawać się bezbronna, lecz zawsze przy sobie nosi jakąś broń (Najczęściej patelnię) i jest o wiele silniejsza, niż niektórzy faceci tutaj zebrani.
-13. Island Emil
- Obecny. - Oznajmił jasno włosy chłopak z Islandii, u którego nawet na chwilę nie zawitał uśmiech. Możliwe, że to dziedziczne, bo jego kuzyn Lukas, miał zawsze podobny wyraz twarzy. Jednak Emil wydawał się bardziej nieszkodliwy, a w zasadzie mniej brutalny. Wyglądał w sumie na kogoś z gimnazjum, niż z liceum. Za każdym razem można zobaczyć go z pewnym ptakiem na ramieniu, jednak starał się nie przynosić go na zajęcia, bo wie że to zabronione.
-14. Jones Alfred
- I am! - Nagle krzyknął energicznie blondyn z małym loczkiem u góry. Zawsze uśmiechnięty, gotowy do pracy, a przede wszystkim głośny Amerykanin. Jest również uzależniony od fast foodów, szczególnie hamburgerów. Mimo że tyle je, nie widać żeby miał nadwagę. W porównaniu do jego brata, wszędzie go pełno.
-15. Kirkland Arthur
-..- Podniósł się wyprostowany z uśmiechem, młody mężczyzna. Miał blond włosy i nienaganny wygląd. W poprzedniej szkole mówiono, że bierze udział w różnych obrzędach magicznych, lecz chłopak nigdy nic na to nie odpowiadywał. Mimo wszystko coś innego było jego znakiem rozpoznawczym,
- One są prawdzine? - Zapytał szeptem Alfred, wgapiając się z zafascynowaniem na jego dość nienaturalne brwi. Anglik tylko spojrzał na niego z lekkim rumieńcem i szybko usiadł na miejsce zakrywając nieznacznie ręką swoje czoło. Normalnie odpowiedział by coś do niego, lecz nie chciał robić złego pierwszego wrażenia.
-16. Kiku Honda
-Hai. - Odpowiedział szybko, po czym wstał i skłonił się lekko. W jego kraju, czyli Japonii, był to obowiązek, gdy chciało się okazać szacunek do drugiej osoby. Uśmiechnął się i usiadł na swoje miejsce. Miał czarne, dość krótkie włosy oraz ten sam odcień tęczówek. Wydawał się być cichym i poukładanym chłopakiem.
-17. Kohler Mathias
- Ja! - Krzyknął głośno wysoki blondyn z Danii. Od razu było widać, że to szalony chłopak. Włosy miał dość wysoko nastawione, a szeroki uśmiech oraz cała sylwetka nadawała mu chuligańskiego wyglądu. Mógł się wydawać przygłupi i beztroski, ale czasami pokazywał swoją drugą stronę, która była dość niebezpieczna. Jednak nie da się tak łatwo wyprowadzić z równowagi.
-18. Lambert Laura
- Jeestem. - Powiedziała dość głośno dziewczyna pochodząca z Belgii. Nie było można dostrzeć w niej żadnej skazy. Nie rzucała się jakoś mocno w oczy, ale za to miała słodki uśmiech, w sumie cała była słodka. Miała niezwykle dobre i wyrozumiałe serce. Blond włosy ze wstążką dodawały jej jeszcze uroku. Zazwyczaj to dość nieśmiała dziewczyna z początku, ale z faktu, że znała już jednego chłopaka, czyli Tima, było jej łatwiej.
-19. Lambery Tim
- .. - Kiwnął głową na znak, że jest obecny, młody, wysoki chłopak z Holandii. Cały czas miał niezmienny wyraz twarzy. Trudno było powiedzieć, czy jest zły czy znudzony. Czy ktoś w ogóle widział u niego uśmiech? Jedynie Laura wyszczerzyła się do niego, widocznie zadowolona, że są w jednej klasie. Chłopak poprawił sobie blond włosy, które i tak nie zmieniły wyglądu, gdyż same z siebie były nastroszone do góry.
-20. Laurinatis Toris
- Obecny. - Podniósł rękę do góry i posłał nauczycielowi niewinny, lekki uśmiech. Litwin wydawał się być niezwykle cichy i spokojny. Z góry wiadomo, że nie będzie z nim problemów. W sumie, może był za bardzo ustępliwy, ale taki już miał charakter. Miał brązowe, lekko roztrzepane włosy do ramion i niezwykle przyjazne uosobienie. Typowy, dobry przyjaciel.
-21. Łukasiewicz Feliks
- ..Jestem. - Polak, który zawsze, dosłownie zawsze był roześmiany i w swoim świecie zachowywał się niesamowicie nieśmiało. Od razu można było dostrzec, że jest niezwykle bojaźliwy jeżeli chodzi o nowo poznane osoby. Mimo wszystko już zdążył ozdobić swój mundurek w cekiny i różowe akcenty. W poprzedniej szkole było można zobaczyć go nawet w damskich strojach. Zadziwiający młodzieniec, lecz teraz nikt by nie powiedział, że taki jest na prawdę. Co to nieśmiałość robi z ludźmi.
-22. Oxenstierna Barwald
- .. - Koleiny cichy, lekko przerażający chłopak, Szwed. Jak niektórzy z tej klasy, miał zawsze taki sam wyraz twarzy. Krótko ścięty blondyn, wydawał się szczególnie niedostępny i małomówny. Był jednym z wyższych chłopaków w klasie, a na nosie widniały u niego okulary. Ciężko było powiedzieć czy jest miły, czy agresywny ale lepiej było z nim nie zadzierać.
-23. Vainamoinen Tino
- Obecny! - Odezwał się niski, jasnowłosy chłopak z Finlandii. Uczciwie można było powiedzieć, że to najsłodszy chłopak w klasie, albo nawet w szkole. Miał smukłą sylwetkę, niczym u dziewczyny, lekkie rysy twarzy oraz delikatny głos. Praktycznie zawsze widniał u niego uśmiech i lekkie rumieńce z zakłopotania. Nie trudno było zgadnąć, że zwrócił na siebie uwagę niektórych osób.
-24. Vargas Feliciano
- Waaa~! Jeeeestem~! - Odezwał się uśmiechnięty od ucha do ucha Włoch i pomachał do nauczyciela. Był strasznie podekscytowany lecz nie dawał tego poznać po sobie. Wyglądał jakby dostał właśnie pod choinkę zabawkę o której marzył od lat. W sumie często tak wygląda. Można było wnioskować, że jest najszczęśliwszym i najniewinniejszym dzieckiem jakiego można spotkać. Był niemal taki sam jak z wyglądu jak jego brat bliźniak, nie licząc kilku szczegółów, np. loczek z innej strony, czy wyraz twarzy. Jednak jeżeli patrząc na charakter nikt by nie pomyślał, że to rodzina.
-25. Vargas Romano
- Tutaj. - Powiedział znudzony brat Feliciego, opierając się ręką o biurko. Jak wiadomo, miał identyczne, brązowe włosy jak jego bliźniak. Mimo wszystko był o wiele bardziej dojrzały i zarozumiały niż on. Po rozmowie można wnioskować, że jest dość uparty i sarkastyczny, oczywiście jest zupełnie inny w stosunku do dziewczyn. Wie jak traktować i podrywać damę, jak na Włocha przystało.
-26. Williams Matthew
- Obecny. - Powiedział cicho i niepewnie, brat Ameryki. Mimo że pochodzi z Kanady jest dość blisko ze swoim kuzynem. Ma blond, falowane włosy do ramion i okulary oraz maskotkę, polarnego misia z którym się nie roztaje. Mimo że jest niezwykle uprzejmy i przyjacielski, jest związane z nim coś z czego nie jest dumny.
- Matthew? - Odezwał się ponownie nauczyciel rozglądając się po klasie. Może to dziwnie zabrzmi, ale był dosłownie niewidzialny dla niektórych. Sprawiało mu to nie raz wiele problemów, a widzi go jedynie rodzina oraz bliższe osoby co i tak nie zawsze działa.
- Jestem..! - Powiedział dość głośno zakłopotany młodzieniec. Wychowawca nadal nie mógł go dostrzec lecz go słyszał, więc uznał, że po prostu się schował za kimś wysokim. Zaznaczył mu obecność, a Matt westchnął ciężko odwracając wzrok. Był już do tego przyzwyczajony.
-27. Yao Wang
- Wo! (Jestem!) - Odezwał się długowłosy Chińczyk z uśmiechem. Często widniał u niego taki wyraz twarzy. Włosy miał kruczo czarne i często upinał je w kucyk z wystającymi pasmami. Twarz miał niesamowicie przyjazną i delikatną. Ciężko czasami jednak było go zrozumieć. Miał “lekkie” problemy z wymową niektórych wyrazów, inaczej mówiąc często zmiękczał słowa. Mimo wszystko wydawało się to dość słodkie, a mu to w żaden sposób nie przeszkadzało.
-28. Zwingli Lili
- ...Jestem. - Powiedziała niepewnie, najniższa dziewczyna, a raczej dziewczynka w klasie. Pochodziła z Lichtenstainu, miała krótkie blond włosy, całkiem podobne do jej brata. Twarz jednak miała bardzo dziewczęcą i słodką, oraz posiadała ogromne oczy. Niestety natura nie obdarzyła ją figurą, innymi słowy była deską. Jednak nadrabiała to wszystko swoim nieskazitelnie dobrym charakterem.
-29. Zwingli Vash
- Obecny. - Oznaimił szybko i zdecydowanie brat Lili z Szwajcarii. Starał się być jak najbardziej poważny i wysublimowany. Spojrzał jedynie kątem oka na swoją siostrę upewniając się, że wszystko w porządku. Niektórzy z rodziny myślą, że mimo pokrewieństwa powinni zostać parą. Trzeba było przyznać, że idealnie do siebie pasowali, a Vash jak na mężczyznę przystało, opiekował się Lili i dbał o nią bardziej niż o siebie.
Skończyła się lista obecności. Już było widać, że z taką klasą nie będzie spokojnie i łatwo.
- Skoro to już wszyscy prosiłbym o udanie się do akademika. Pokoje są dla dwóch lub trzech osób. Musicie sami wybrać z kim chcecie dzielić sypialnie. Mam nadzieję, że jakoś się z wami dogadam i poznam was bliżej. Możecie się rozejść. - Wychowawca zamknął głośnym hukiem dziennik i uśmiechnął się do nich szeroko, po czym jako pierwszy wyszedł z sali. Za nim ruszyła cała klasa. Każdy śpieszył się by zająć najlepsze pokoje w internacie, ale zanim to musieli też dobrać się w pary, co chyba na razie jest najtrudniejszym zadaniem.